„Girl, you’re a mess”, czyli Amy Adams w „Ostrych przedmiotach”
16-08-2018You told HR I was a functional alcoholic. What’s next? Non-lethal murderer? What in your mind is a functional alcoholic?
To kawałek dialogu z „Community”. Kim jest więc „funkcjonalny alkoholik”? Wszędzie ich pełno. Hank Moody z „Californication” i jego pierwowzór z książek Bukowskiego, Rick z „Ricka i Morty’ego”, przytoczony Jeff z „Community”, prawie wszyscy detektywi z klimatów noir. Taki bohater pije w co trzeciej scenie, ale ten element charakterystyki nie jest istotnym wątkiem historii. Często nie bywa zaadresowany jako skaza postaci, raczej jest totemem jej psychologicznej głębi. Trop bohatera udręczonego, ale genialnego i kreatywnego. Zawsze to mężczyzna, rzutki i samodzielny jak Hemingway i Bratny. Pierwszemu z nich przypisuje się nawet powiedzonko „Write drunk, edit sober”, które ilustruje spory margines akceptacji dla alkoholizmu w kulturze, jeżeli oprócz destrukcji ma się z nim wiązać jakaś kreacja.
Pijąca kobieta kojarzy się częściej z bohaterką „Dziewczyny z pociągu”, która na początku każdego nowego rozdziału budzi się z morzem kwasu w żołądku i nie pamięta poprzedniej nocy. Tu wkracza jednak znacznie ciekawiej poskładana postać Amy Adams w „Ostrych przedmiotach”. Nie chcę tym wstępem budować pokrętnej tezy o alkoholowym feminizmie, tylko zwrócić uwagę na zniuansowanie tej postaci.
Amy Adams z każdej wizyty w sklepie przynosi garść buteleczek wódy w samolotowym rozmiarze. Wydaje się po to, żeby przed samą sobą zataić swój problem. Kiedy ją poznajemy, mamy wrażenie, że lada chwila się rozsypie, rozklei, wybuchnie, zrobi coś paskudnego. Ale nie, jej bohaterka jest opanowana i odpowiedzialna, pożyczylibyśmy jej samochód na weekend i zostawili kota na urlop. Jest wrażliwa, ale nie bezradna. Strapiona, ale nie bezsilna. Pije w odstępach, zlecenia wykonuje na czas, nie jeździ pod wpływem, zachowuje kontrolę. Niepotrzebne jej żadne 12 kroków, bo już doskonale wie, że ma problem. Ale nie jest nim alkohol, bo ten raczej rozrzedza toksyny jej relacji z rodziną.
Prawdziwy dramat ludzi z taką atrybucją i historią jak postać Amy Adams nie polega na nałogach i samookaleczeniu, ale na tym, że niemal oczekuje się od nich autodestrukcyjnych zachowań, bo byłoby dziwne, gdyby naprawdę czuli się „w porządku”.
2 komentarze