Doktor, czyli kto?
06-10-2018Wielkimi krokami zbliża się premiera nowego sezonu Doktora Who. Jeśli nigdy wcześniej nie słyszeliście o tym serialu, to ten tekst jest przeznaczony właśnie dla was! Dowiecie się z niego, kim jest Doktor, dlaczego warto poznać go akurat teraz i przede wszystkim: jak zabrać się za oglądanie programu, którego pierwszy odcinek wyemitowano w 1963 roku.
Twórcy Doktora Who mieli prosty i zarazem genialny pomysł na serial. Głównym bohaterem ich produkcji został, wyglądający zupełnie jak człowiek, kosmita przedstawiający się jako Doktor. Jak na przybysza z innej planety przystało, Doktor posiada swój statek kosmiczny – TARDIS – który ma dwie, bardzo ważne cechy: umożliwia podróże w czasie i przestrzeni (wbrew obiegowej opinii, to nie twórcy Star Treka wymyślili teleportację, która była tańsza do nakręcenia, niż latające statki kosmiczne – wcześniej na ten sam pomysł wpadli twórcy Doktora Who). Dzięki temu scenarzyści zyskali niemal nieograniczone możliwości dotyczące tego, dokąd wyślą Doktora i jego towarzyszy podróży. W jednym odcinku mógł to być starożytny Rzym, w innym Londyn w XXXV wieku, a w kolejnym – inna planeta. Nic nie stało też na przeszkodzie, by mieszać te elementy ze sobą. Dinozaury na statku kosmicznym? Takie rzeczy są możliwe tylko w Doktorze Who!
Z założenia Doktor Who miał mieć edukacyjno-rozrywkowy charakter i był przeznaczony dla najmłodszych widzów. Szybko okazało się jednak, iż serial jest czymś więcej, bo jego twórcy między wierszami przemycali bardziej ważkie treści. To sprawiło, że przed telewizorami, razem ze swoimi pociechami, zaczęli zasiadać rodzice.
Ta familijność Doktora Who do tej pory jest ważnym elementem programu. I kiedy małolaty w jednym momencie będą śmiać się na przykład z puszczających bąki kosmitów, dorośli w innej chwili dostrzegą w serialu coś, co skłoni ich do refleksji nad własnym życiem.
W ciągu trzech pierwszych lat emisji Doktor Who zyskał popularność nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale też w innych krajach, w których zaczął być pokazywany. I wtedy nastąpił kryzys: William Hartnell, czyli aktor wcielający się w głównego bohatera, z przyczyn zdrowotnych musiał zrezygnować ze swojej roli. Twórcy serialu rozwiązali ten problem wymyślając Regenerację, czyli proces za sprawą którego Doktor w chwili śmierci tak naprawdę nie umiera, tylko odradza się na nowo, pod postacią innego aktora. To rozwiązanie okazało się strzałem w dziesiątkę i stało kolejnym, charakterystycznym elementem programu.
Przy okazji niektórych, późniejszych regeneracji, wymieniany był nie tylko Doktor, ale także pozostali bohaterowie oraz osoby stojące za kamerą. Zamykano też stare wątki, a wiele elementów przedstawiano na nowo. Dzięki temu serial zmieniał swój charakter, podążał z duchem czasu i otwierał na nowych widzów. A co najważniejsze: właśnie dzięki tej nieustannej ewolucji program ma rację bytu także dzisiaj.
Podkreślę jeszcze raz: żeby zrozumieć o co chodzi w Doktorze Who, wcale nie trzeba rozpoczynać oglądania serialu od epizodów wyemitowanych w 1963 roku. W takim razie od którego momentu zacząć śledzić losy Doktora?
W latach osiemdziesiątych program stracił widzów i został zdjęty z anteny. Jego emisję wznowiono w 2005 roku, przy okazji wyzerowano wtedy licznik sezonów i odcinków (wcześniejsze serie dla rozróżnienia nazywa się teraz Classic Who, a te z XXI wieku – New Who). Nowy Doktor został stworzony w całości z myślą o widzach, którzy nigdy wcześniej nie oglądali programu, dzięki czemu zrozumiemy o co w tej produkcji chodzi, bez znajomości wcześniejszej fabuły.
Problem w tym, że te pierwsze, nowe sezony mają specyficzny, kampowy klimat, który nie każdemu przypada do gustu. Można zaryzykować i dać tym odcinkom szansę albo od razu je sobie odpuścić i przeskoczyć dalej.
Gdzie?
Do pierwszego odcinka piątego sezonu. Wtedy nastąpiła jedna z tych generalnych Regeneracji, kiedy poza odtwórcą głównej roli zmieniła się także cała ekipa tworząca serial. Za sterami programu usiadł wtedy, odpowiedzialny między innymi za Sherlocka, Steven Moffat, który nadał Doktorowi Who bardziej przystępny dla współczesnego widza charakter. I przy okazji – załatwił produkcji dużo większy budżet, dzięki czemu całość przestała zrażać kiepskimi efektami specjalnymi.
Problem w tym, że serie tworzone przez Moffata mają równie dużo fanów co przeciwników, więc znów: nie każdemu przypadną do gustu. Poza tym jest ich aż sześć, co może być dużym problemem dla osób, które nie mają czasu na nadrabianie większej ilości odcinków.
W takim przypadku warto przeskoczyć jeszcze bardziej do czasów współczesnych i zerknąć na ostatnią, dziesiątą serię. Nastąpił w niej miękki reset, czyli ekipa tworząca serial niemal w ogóle się nie zmieniła, ale wiele elementów doktorowego uniwersum wyjaśniono od zera, z myślą o osobach nie znających serialu.
Minus dziesiątego sezonu jest niestety taki, że pojawia się tam też kilka kluczowych dla fabuły nawiązań do wcześniejszych wydarzeń, które będą niezrozumiałe dla nowych widzów.
I tym sposobem docieramy do dnia dzisiejszego. Lub prędzej: do jutrzejszego wieczoru. Właśnie wtedy na BBC wyemitowany zostanie pierwszy odcinek nowej, jedenastej serii.
Dlaczego warto przyjrzeć się Doktorowi Who właśnie teraz?
Ponieważ będzie to jeden z tych twardych resetów w historii serialu. Nowy Doktor, nowi pozostali bohaterowie, nowi twórcy serialu, nowy pomysł na całą produkcję. Innymi słowy, właśnie teraz jest idealny moment by poznać Doktora i wskoczyć na pokład TARDIS. Do czego szczerze was zachęcam, bo choć nie mam zielonego pojęcia, jaka będzie ta nowa seria, co do jednego nie mam wątpliwości: Doktor Who to serial, który potrafi człowieka jednocześnie wzruszyć i rozbawić do łez. I obok którego po prostu nie można przejść obojętnie.
Dodaj komentarz