Ostatnie Święta
26-12-2016Gdy nocą wtulona głową w poduszkę odpalam komórkę zamiast liczyć barany, raczej nie spodziewam się, że jest to pora, o której to zelektryzuje mnie gorący news i to raczej z tych przykrych, że ukochany wokalista i to jeszcze z czasów dzieciństwa nie żyje. Szok i niedowierzanie, ale też jednocześnie ta ironia losu zawarta w tytule jego najpopularniejszego przeboju „Last Christmas” (zwłaszcza w tym świątecznym momencie), nie przestaje mącić moich myśli. Osoby związane z piosenkarzem poprzez BBC podają lakoniczne stwierdzenie, że gwiazdor „odszedł w spokoju”, co raczej nie brzmi spokojnie, gdy weźmie się pod uwagę, że miał dopiero 53 lata. Co prawda w 2011 roku gwiazdor przeszedł dość ciężkie zapalenie płuc, które doprowadziło go wówczas do zapaści i już wówczas fani na całym świecie byli dość mocno zaniepokojeni stanem jego zdrowia, lecz mimo wszystko trudno uwierzyć w słowa o jego nagłym odejściu.

Zdjęcie artysty wykonane na potrzeby promocji singla „Freedom” w 1990 roku.
George Michael to nie tylko wybitny głos i hit za hitem ciosany z każdym nowym albumem, ale jest on także ikoną dla wielu osób homoseksualnych dając im przykład, jak akceptować swoją odmienność. Gdy w roku 1997 został aresztowany w parku w Los Angeles przez policjanta w cywilu za przejawianie wobec niego „lubieżnych zachowań”, artysta po skandalu nie schował się pod ziemię, tylko publicznie przyznał się do tego, że jest gejem, a krótko potem nakręcił teledysk do utworu pod tytułem „Outside” (tłum. na zewnątrz) nawiązującego bezpośrednio do wydarzeń owej feralnej nocy.

Kadr z teledysku do piosenki „Outside”, gdzie George Michael sparodiował niefortunną akcję z policjantem, którego próbował poderwać w parku w Beverly Hills.
Dzisiejsza noc będzie długa i na pewno tak prędko nie zasnę. Z łezką w oku będę wspominać kultowe już klipy z lat 90. do takich piosenek jak „Freedom” czy też „Too funky”, w których gościnnie wystąpiły ówczesne top modelki, królujące na światowych wybiegach mody m.in. Linda Evangelista i Cindy Crawford, co było inspiracją dla tysięcy dziewczyn na całym świecie, by zacząć swoje kroki w modelingu. Uśmiechnę się do siebie przez łzy przy jego rytmicznych przebojach nagranych z zespołem Wham!, bez których w latach 80. dzień bez emisji w jakimkolwiek radiu na świecie lub brytyjskiej stacji MTV był zwyczajnie dniem straconym. A ostatnie ujęcie z megahitu „Club Tropicana”, gdzie artysta wraz z drugim wokalistą zespołu Andrew Ridgeleyem przyśpiewują przed lustrem w stroju stewardów, przeszło już na dobre do historii muzyki popularnej.

Zakulisowe zdjęcie wykonane przy okazji kręcenia teledysku „Club Tropicana” zespołu Wham!
Żegnaj George, bez Ciebie żadne święta nie będą już takie same.
Dodaj komentarz