Father John Misty, czyli Joshua „Josh” Tillman. Przypomina mi muzyczny odpowiednik takiego pisarza, który marzy o tym, żeby napisać kolejną Wielką Amerykańską Powieść, choć zawsze temu zaprzeczy. Nie wydaje się żadnym wizjonerem, niespecjalnie się stara, ale ma tyle dystansu do siebie i zarazem wstukuje w klawirę tyle tekstu, że zupełnie przypadkiem między wierszami… wychodzi mu!

Właśnie zaprezentował trzecią płytę pod tytułem „Pure Comedy„.

Father John Misty, Pure Comedy

Pierwszy album tego wykonawcy znalazł mnie w dziwnym momencie schyłkowej żałoby i sprzedał odpowiednie kombo emocji. Przeciągłą rzewność, oczyszczenie jak w kroplach rzęsistego wiosennego deszczu i wreszcie euforię ocucenia. Zwłaszcza w piosence „Hollywood Cemetery Sings”, po której następuje ironiczne „Writing a Novel”. Drugi album prezentował to samo, tylko spotęgowane i jeszcze lepiej zaaranżowane. W trzecim albumie muzyk zamiast podpierać się siłą czystych emocji, brnie w publicystykę. I jak na płytę, która ma słowo „czysta” w tytule, te sążniste teksty dają dość zmącony obraz.

Nano-kontrowersja tekstu o „spaniu z Taylor Swift w Oculus Rifcie” w piosence „Total Entertainment Forver”, której autor broni przed seksistowskim zarzutem („to znowu o tym, że technologia wcale nie poprawia kondycji człowieczeństwa, a poza tym żadne inne nazwisko nie rymowało mi się z Oculus Rift”). Fragment „Another white guy in 2017 who takes himself too goddamn seriously”, który przywodzi na myśl szyderstwo, ale w pełnym kontekście monumentalnej piosenki „Leaving LA” każe zastanowić się nad zamaskowaną megalomanią piosenkarza.

Do tego mnóstwo polityki i liryki. „Pure Comedy” to trochę album o ludziach tak zachwyconych swoją krytyką i odmiennością własnego punktu widzenia, że nie mają nawet chęci niczego realnie zmieniać. Sklecona jak pokrzykiwania bezdomnego filozofa, któremu przygrywa Bob Dylan. Najbardziej szczerze brzmi w tym kontekście piosenka „Ballad of the Dying Man”.

Naturally the dying man wonders to himself
Has commentary been more lucid than anybody else?
And had he successively beaten back the rising tide
Of idiots, dilettantes, and fools

Gdzieś między tymi wszystkimi wierszami wygląda i spogląda coś natchnionego. Szkoda, że sporo z tych rozważań przy brzdękach instrumentów smakuje trochę jak suchy chleb. Pożywny, ale powszedni.

Dodaj komentarz