Płyńcie łzy nasze, rzekł Kasabian
08-05-2017„48:13”, czyli poprzedni longplay Kasabian, ciągle plącze się gdzieś po moich Daily Mixach na Spotify. To była taka ładna spójna płyta z tematem. Marazm młodego pokolenia, które „przestało maszerować, przestało walczyć” i tylko „ciągnie na bieżni, nie tracąc wcale wagi”. Kiedy zaś do politycznych wątów ciągnie wszystkich, mam wrażenie, twórców, nawet śpiewaków na Eurowizji, zespół z Leicester puszcza album, który zamiast maszerować każe raczej skakać tak, żeby połamać scenę albo łąkotki.
„For Crying Out Loud„, czyli Na Miłość Boską, trochę tego nam właśnie dziś potrzeba. Ekipa przesunęła nawet premierę o tydzień, żeby nie dzielić spotu z politycznie zaplątanym nowym tworem Gorillaz.
Zmiana słyszalna w warstwie tekstu i muzyki. Tam był duch indie i trochę romansu z elektroniką, tutaj karuzela rocka, dance’u, funku i zmartwychwstałego disco. Nieprzewidywalność godna romansu z psycholem z piosenki powyżej.
Otwierający album „III Ray (The King)” to kawałek jakby robiony pod festiwale, nagłym i zdecydowanym wstępem rozładowujący napięcie tuptającego w przedkoncertowej niecierpliwości tłumu. „Good Fight” puszcza głośnikiem falę przyjemnie relaksującej wibracji ze swoim zadziornym refrenem, rozrzewnia zaś nieco densowy „Wasted” i „Party Never Ends„, a orzeźwia melodyczne „Sixteen Blocks„, ale największy radiowy potencjał pozostaje przy zacytowanym singielu „You’re In Love With the Psycho„. Nowy album Kasabian zbiera mieszane recenzje, ale przy tym mam przemocne wrażenie, że swoją treścią troluje śmiało krytyków i fanów. Tych pierwszych już samą okładką i wyczuwalną przyprawą autoparodii, a tych drugich refrenem wiodącego utworu.
Dodaj komentarz