Subiektywna dziesiątka – luty
31-01-2017Wracam z comiesięcznym zestawieniem najciekawszych premier płytowych. Kogo warto posłuchać, kto wraca po długiej nieobecności i nareszcie: czy warto było czekać? Poniżej kilka subiektywnych topów!
Sampha „Process” – 3 lutego
Jeśli jesteście fanami SBTRKT, to jesteście również fanami Sampha Sisay. Jego głos kojarzycie z kawałków „Hold On” czy „Something Goes Right”, a ostatnio mogliście również rozpoznać w kawałku Solange. Znany z wielu owocnych kolaboracji artysta prezentuje swój solowy album, który będzie pierwszym longplayem w jego dorobku, a emocjonalny singiel „(No One Knows Me) Like The Piano” budzi apetyt na więcej.
Scott Quinn „Know me” – 3 lutego
Ta premiera ma w sobie wyjątkową magię, bo album jest świeżynką w dorobku młodego Brytyjczyka, ale i również powiewem świeżości na rynku muzycznym. Nie bez powodu typowany przez BBC jako objawienie 2017 roku Scott definiuje swoją muzykę jako wyważoną mieszankę Electro – R&B – Pop. Ja widzę go jako ukierunkowanego producenta i wrażliwego songwritera, który jeszcze zawojuje w branży (James Blake powinien się bać)!
Fenech-Soler „Zilla” – 3 lutego
Bardzo cieszy powrót Brytyjczyków, którzy po pewnych perturbacjach w szeregach zespołu powracają z nowym materiałem. Bracia Duffy, reprezentanci synth-popowych chwytliwych brzmień wracają z tanecznym singlem. Czy płyta będzie nosić hit na miarę „Lies”?
Surfer Blood „Snowdonia” – 3 lutego
W każdym zestawieniu przyda się powiew brzmienia znad oceanu – kwartet już nie tak młodych absolwentów West Palm Beach to najlepszy przykład surf rockowego grania. Odświeżony skład zespołu zapowiada najnowszy album jako najambitniejszy w dorobku. Po raz pierwszy od debiutu w 2010 roku Pitts napisał i zmiksował materiał samodzielnie. Czy pomoże to odtworzyć sukces „Astro Coast”?
Elbow „Little Fictions” -3 lutego
Kto by pomyślał że elbow (pol. łokieć) to na tyle zmysłowe słowo, by nazwać na jego cześć swój zespół. Autorem takiego stwierdzenia był bohater serialu „Śpiewający detektyw”, a członkowie zespołu, fani Philipa Marlowe’a zaczerpnęli inspiracji. W ten oto sposób mamy już siódmy krążek chłopaków z Manchesteru, pierwszy nagrany bez wieloletniego perkusisty Richarda Juppa. Nie wpłynęło to jednak na emocjonalny i rozmarzony ładunek kawałków na ostatnim krążku.
Electric Guest „Plural” – 10 lutego
Nie lubię kiedy zespół nagrywa świetny popowy kawałek i znika. Tak było z „Head I Hold”, który odniósł niespodziewany sukces – m.in. najlepiej sprzedający się singiel we Francji – a potem kapela zapadła się pod ziemię. Na szczęście wrócili, i to z obiecującym singlem zatytułowanym „Back For Me”. Przypadek? Nie sądzę! Panowie prezentują zacnie brzmiący gatunek vintage pop, który jest po prostu zaraźliwy.
Tinariwen „Elwan” – 10 lutego
Pamiętam ten zespół i zamieszanie jakie wywołał w 2010 roku na Open’er Festival. Nie ma się co dziwić, nie codziennie masz okazję usłyszeć saharyjski blues zespołu założonego w obozie tuareskich rebeliantów z Libii. Zainspirowani Led Zeppelin i Bobem Marleyem założyli zespół pod koniec lat 70-tych i trwają do dziś snując opowieści o nostalgii i tęsknocie za domem. Ich muzyka inspiruje, w końcu nie bez powodu na swoje koncerty zaprosili ich Carlos Santana i The Rolling Stones!
Black Joe Lewis & The Honeybears „Backlash” – 10 lutego
Zespół Joe Lewisa to również blues, ale taki brudny i niegrzeczny, bo z samego Teksasu. Jednak panowie, jak to na niesfornych przystało, nie stosują się do zasad i na albumie pobrzmiewają się również brzmienia funky, klasycznego soulu, czy punked-up R&B. Sam frontman przyznał, że: I wanted to go for more of a soul/blues/rock-and-roll sound compared to the last one. Skoro poprzednie nie pozwalały usiedzieć grzecznie na krześle, to co czeka nas przy nowym krążku?
Vagabon „Infinite Worlds” – 24 lutego
Debiutancki album pochodzącej z Kamerunu i wychowanej w Nowym Jorku Laetiti Tamko to śpiew o tęsknocie i samotności. Multi-instrumentalistka o niezwykłej, niskiej barwie głosu opowiada historię o rozstaniu, będąc przy tym niezwykle szczera i prawdziwa. Piosenki rozbrzmiewają w bardzo kameralnym towarzystwie gitary i dopiero po chwili możemy odnaleźć w nich subtelny pogłos synth-popowych klawiszy i wybijanej w ich rytm perkusji. Pozycja dla romantyków.
Rationale „Rationale” – 27 lutego
Czasami dobry materiał tworzony jest metodą prób i błędów, tak też było z Tinashé Fazakerley. Pierwszy projekt nie był sukcesem, jednak Tinashé zebrał się w garść i trafił w dziesiątkę. Na pewno nie zaszkodziła pomoc producenta platynowej płyty Bastille „Bad Blood” Marka Crew i pochwały z ust wpływowego Pharrella Williamsa. Na dzień dzisiejszy jest to jedna z bardziej oczekiwanych premier na wyspach oraz obiecujący debiut twarzy Brytyjskiego synth popu, która brzmi tak!
Premierowe kawałki zebraliśmy dla was na playliście „Premiery miesiąca” dostępnej na platformie Spotify.
Kolejne zestawienie za miesiąc!
Dodaj komentarz