28 lat temu w Nowym Jorku stanął rozpędzony byk. Miesiąc temu stanęła mu naprzeciw nieustraszona dziewczynka. To opowieść o tym, jak partyzancka sztuka zmieniła się w dyskusję o przestrzeni publicznej, która zmieniła się w ideologiczną wojnę, która zmieniła się we współczesną baśń.

Fearless Girl, AP Photo/Mark Lennihan

AP Photo/Mark Lennihan via time.com

Szarżujący byk z Wall Street. Jeden z tych oczywistych obiektów, które przecinają ścieżki turystów w Nowym Jorku. Rozpoznawalny prawie jak Statua Wolności, Empire State, głos Charliego Pelleta czytający komunikaty w metrze i koleś przebrany za Elmo na Times Square. Tak naprawdę nie pędzi wcale przez Wall Street, ale stoi kilka przecznic od niej, na Broadwayu. Jak na tak znany symbol tak wielkiego miasta stoi od stosunkowo niedawna, bo od 1989 roku.

Byłem tam kilka lat temu, chciałem sobie to bydlę dokładnie obejrzeć, poklepać po pysku, złapać za rogi. Nie udało się. Otoczyła go szczelnie chmara innych pielgrzymów. Czcicieli złotego cielca. Modlących się do boga ekonomii o prosperitę. Jakby recesja i koniunktura były niczym deszcz i susza, niepojęte, niekontrolowane przez śmiertelników siły natury.

Charging Bull, New York

Kiedy byk pojawił się w nowojorskiej dzielnicy finansjery po raz pierwszy, niósł otuchę i zagrzewał do walki w obliczu kolejnej zapaści na rynkach. Zaprojektowana przez włoskiego artystę Arturo Di Modicę bestia – symbol hossy, pierwotnie znalazła się na ulicy nielegalnie i została usunięta przez policję. Do przestrzeni publicznej przywróciły ją apele nowojorczyków. Od tego czasu rzeźba wrosła w krajobraz, zrosła się z Wall Street i przygarnęła cały jej bagaż. Nie pytajcie o to prokuratury w Białymstoku, ale kultura tak działa, że symbole ewoluują; interpretacja to grząski teren. Zdjęcie baleriny trzaskającej piruet na grzbiecie szarżującego zwierzęcia zostało jedną z wizytówek ruchu #OccupyWallStreet. W drugim sezonie „Mr. Robot” bydlaka wykastrowali anarchiści z fsociety, wrzucając jego odlutowane jaja do sali Kongresu dyskutującego nad kolejnym dofinansowaniem dla upadłego sektora bankowego. Ale nic tak nie rozjuszyło byka i jego adwokatów jak mała dziewczynka, która stanęła przed nim w zeszłym miesiącu.

„Fearless Girl” stawiła czoła bykowi 7 marca. W wigilię Dnia Kobiet. Podobnie jak „Charging Bull”, to również partyzancka instalacja, niekonsultowana z władzuchną. Rzeźba stworzona przez Kristen Visbal za pieniądze funduszu inwestycyjnego State Street Global Advisors miała być częścią kampanii promującej różnorodność płciową w biznesie, zatrudnianie kobiet na kierowniczych stanowiskach, równouprawnienie płacowe, wiecie, gender i inne takie szalone idee. Kolejny cyngiel dla mizoginów. „Szarżujący Byk”, złoty cielec, bóg prosperity, zinterpretowany jako symbol patriarchatu. „Żeby tu zademonstrować przeciwieństwa, powinno się postawić naprzeciw niedźwiedzia”- pisał mądrala na Reddicie, pokpiwając z „feministycznej agendy”.  Interpretacja. Grząski teren. Bardzo rozległy.

Fearless Girl

zdj. adweek.com

Kiedy władze miasta pozwoliły dziewczynce pozostać na swoim miejscu przez kolejny rok, ta zmiana kontekstu oryginalnej instalacji zdenerwowała wreszcie twórcę „Szarżującego Byka” Arturo Di Modicę. Byk miał być znakiem gospodarczej siły, z której czerpią wszyscy, a stał się czarnym charakterem, który blokuje młodym kobietom drogę do kariery.

Kiedy włoski artysta zażądał usunięcia dziewczynki z drogi byka, pohukując o sądach i prokuraturze, burmistrz Nowego Jorku zareagował bardzo stanowczo.

 

Mężczyźni, którym nie podoba się zajmowanie przestrzeni przez kobiety, to właśnie powód, dla którego potrzebujemy Nieustraszonej Dziewczynki.

 

Czytając więcej na ten temat, odkryłem, że istnieje już takie słowo jak pinkwahsing, jak również głosy „jestem feministką, ale nie rozumiem, dlaczego ambicje dorosłych kobiet ma reprezentować mała dziewczynka”. Ta ostatnia część zdania może być kluczem do rozbrojenia sytuacji. Bo Nieustraszona Dziewczynka stawiająca czoło Szarżującemu Bykowi w wizualnym i interpretacyjnym sensie od początku konotuje mi się ze sceną w pewnym poetyckim, a trochę zapomnianym już filmie.

Beast of the Southern Wild

Bestie z południowych krain z filmu „Bestie z Południowych Krain” to sugestywna metafora uczucia nadciągającego zagrożenia, narastającego niepokoju. Nieustraszona dziewczynka w tym ładnym filmie o dorastaniu też stawia czoła zagrożeniu. W rozczulającej scenie wita przytłaczające zwierzę o smutnych czarnych oczach wiekopomną kwestią: „You are my friend, kind of”. Jak w przypadku Buki i Muminka, prawdziwym wrogiem okazuje się nie obce stworzenie, ale sam w sobie strach.

Byk z Wall Street wcale nie musi być w tym zestawieniu czarnym charakterem, jak obawia się Pan Di Modica. To potężny i rozhulany żywioł, a garstka bankierów macha mu przed pyskiem czerwoną płachtą i wmawia, że nad nim panują, kiedy inni obserwują tę zabawę z trybun. Nieustraszona dziewczynka, która staje przed bykiem, żeby też powiedzieć z dziecięcą łagodnością „Jesteś moim przyjacielem, tak jakby” powinna być dla tych wszystkich innych prawdziwą inspiracją.

Dodaj komentarz