O czym właściwie jest Bohemian Rhapsody? W języku nauk ścisłych odpowiedź brzmi: „brak danych”. W języku humanistów: „zależy od interpretacji”. Nikt już nie udzieli lepszej. Tutaj też nie. Freddie Mercury zdołał wykręcić się z każdego pytania w tym temacie, a współautorzy utworu mają na tę okazje tylko kalamburowe wskazówki i sami nie wiedzą więcej. Tej zagadkowości, między innymi, kawałek zawdzięcza zresztą swoją żywotność. Mam z nim o tyle personalny związek, że to jedna z pierwszych rzeczy, które pamiętam. Piracka kaseta Queen była chyba jedyną w kaszlaku ojca, dopóki nie zaczął puszczać na okrągło Scorpionsów. Piosenka składa się z nonsensów i ma dziwaczną budowę, a pozostaje na tyle przyswajalna i nieobca w brzmieniu, że z każdym wersem zacieśnia naszą relację z podmiotem lirycznym. Dlaczego tak? Filmowy biopik Queen nie podjął wątku, podejmijmy go sami.

bohemian rhapsody lyrics

„Bohemian Rhapsody” Bryana Singera nie mówi niczego nowego i ciekawego o „Bohemian Rhapsody” Queen. Powierzchowność to najbardziej wyrazista cecha tej godziwej biografii w formacie fabularyzowanego dokumentu na Discovery Channel. O tyle to rozczarowujące, że intencją scenariusza była pewnie paralela między piosenką a życiem Freddiego Mercury’ego. Film składa się głównie z muzycznych montaży, stereotypów i tropów, więc po stereotypowym montażu z nagrań następuje scena rozmowy z tropem sceptycznego producenta muzycznego i kolejny montaż niezbyt przychylnych ocen krytyków. Rozbieżność między pierwotną percepcją dzieła a jego późniejszym kultem to ogólnie bardzo ciekawy aspekt kultury, ale widocznie nie dla twórców filmu, który kolejnym szybkim cięciem przechodzi od niepochlebnych recenzji do kultu na stadionie.

Z wycinków pojawiających się na ekranie można wyczytać, że pierwsze recenzje określały sławny singiel Queen jako przydługawy bezsens, bezład i 4 gatunki muzyczne w ciągu 6 minut. Obiektywnie rzecz biorąc, to wszystko prawda. Ale wiemy, że mimo to piosenka szybko stała się gigantycznym hitem. Tajemniczość sama w sobie to już dobry wabik na audiencję. Radiowy przebój fajnie sobie zamruczeć pod wodotryskiem, ale to do notki o „American Pie” Dona McLeana na Wikipedii wciąż ktoś dopisuje interpretacje i to naładowany metaforami teledysk Donalda Glovera wyświetlono w tym roku 400 milionów razy. Odszyfrowywanie „Bohemian Rhapsody” od początku wzbudza więc emocje.

Popularna „egzegeza” wiąże wybrzmiewające w całym utworze poczucie winy z chorobą Freddiego Mercury’ego. W wersie „Just killed a man” niektórzy dopatrują się nawet spowiedzi z nieumyślnego zarażenia innej osoby wirusem HIV. Tę teorię akurat łatwo obalić faktami, jako że w 1975 roku muzyk nie tylko nie był jeszcze zdiagnozowany, ale też żył, jak reszta świata, w błogiej nieświadomości istnienia AIDS. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że tekst dotyczy wewnętrznego konfliktu między religijnym backgroundem a odkrywaniem przez autora własnych preferencji seksualnych. Znajdziecie dość analiz, które przekonująco tłumaczą symbolizm falliczny we fragmentach o przystawianiu pistoletu do głowy i pociąganiu za spust. Według prostszych wyjaśnień piosenka opowiada na przykład o winie więźnia czekającego stracenia w celi i nie trzeba tu szukać personalnych cierpień artysty. Ale „Bohemian Rhapsody” to bynajmniej nie pierwszy muzyczny kawałek z polem do interpretacji. Największą nieufność właściciela wytwórni i recenzentów spowodowała nie tyle treść, co długość i nieortodoksyjna struktura utworu. Fajną, wnikliwą analizę znajdziecie na tym blogu, ja postaram się ten sam temat opisać krócej i po prostacku.

bohemian rhapsody song structure

źródło: supereliot.de

Niemal każda piosenka ma stałą i doskonale znaną budowę. Zwrotka – Refren – Zwrotka – Refren. Uczą o tym w przedszkolach. Rytmiczność i chwytliwość opierają się na muzycznych powtórzeniach. Jeżeli poleciłbym wam zanucić jakąś popularną piosenkę, prawdopodobnie nie zaczęlibyście od początku, tylko od fragmentu, który powtarza się w utworze najczęściej. „Bohemian Rhapsody” można by łatwo przemontować tak, żeby pasowała do tego schematu, na przykład dogrywając skoczny podkład do „Is this a real life” i powtarzając tę część co kilka wersów. W kanonicznej i najpopularniejszej wersji utworu nie powtarza się jednak nic, tekst pruje naprzód. Intro przechodzi w balladę, ballada w operę, opera w rock, rock w outro. Między sekcjami nie ma łagodnych przejść, przez co pozornie kawałek zdaje się posklejany, nie skomponowany, a środkowa sekcja powinna wzbudzać powszechną konfuzję, bo przecież „nikt nie lubi opery”. A jednak singiel sprzedał się świetnie. Nie wśród koneserów muzycznych eksperymentów, ale zwykłych fanów rocka i popu. Najpewniej dlatego, że choć olewa klasyczną strukturę piosenki, to podąża równie dobrze znanym schematem fabularnym.

Tworzenie „Bohemian Rhapsody” od strony technicznej przypominało nawet bardziej kręcenie filmu niż nagrywanie piosenki. Poszczególne sekcje muzyczne były rejestrowane oddzielnie, wokale dogrywane, nakładane na siebie i miksowane. W trakcie produkcji efekt końcowy znał tylko reżyser, Freddie Mercury. Dobrze znany schemat fabularny, o którym mowa, funkcjonuje natomiast w kulturze od czasu pierwszych opowieści. Mito- i literaturoznawca Joseph Campbell (może wspominała wam o nim polonistka) nazwał ten schemat Monomitem albo „Wędrówką bohatera”.

monomit joseph campbell heros journey

źródło: paceco.com

Każda wędrówka zaczyna się od pierwszego kroku, wróć, od „wezwania do przygody”. Brzmi pogodnie, ale może chodzić o jakiekolwiek wydarzenie, które gwałtownie przerywa stan zwyczajności w życiu bohatera lub bohaterki. Dla Jezusa to pojmanie w Ogrodzie Oliwnym, dla Rey z „Gwiezdnych wojen” spotkanie BB-8 i Finna, a dla podmiotu lirycznego „Bohemian Rhapsody” zabicie człowieka.

Is this the real life? Is this just fantasy?
Caught in a landslide, no escape from reality
Open your eyes, look up to the skies and see

Co w tym najciekawsze? Nie potrzebujemy wcale słuchać tekstu, żeby wyczuć, jak historia podąża schematem „Wędrówki”. Słuchając opery Wagnera, dajmy na to, nie musimy znać słowa po niemiecku, żeby na najprostszym, emocjonalnym poziomie zrozumieć, co się dzieje w fabule. Tutaj jest podobnie. Intro przerywa spokój ciszy nienaturalnym brzmieniem nałożonych na siebie głosów Queen, wprawiając w poczucie oderwania od rzeczywistości.

Rzewne „Mama, just killed a man” i pianino otwierają etap wyzwania, a bohater mierzy się ze swoim własnym czynem i wychodzi z tej próby pokonany. „I sometimes wish I’d never been born at all” to prawdopodobnie najsmutniejsze zdanie, jakie można w ogóle wypowiedzieć. To po nim następuje najdziwniejsza część piosenki, czyli sekcja operowa z kogucim wokalem.

I see a little silhouetto of a man,
Scaramouche, Scaramouche, will you do the Fandango?
Thunderbolt and lightning,
Very, very frightening me.

Galileo) Galileo.
(Galileo) Galileo,
Galileo Figaro
Magnifico-o-o-o-o.

Wysokie głosy, frenetyczne pohukiwania i instrumentalne uderzenia brzmią jak odgłosy z piekielnej otchłani. Choć słowa nie układają się w klarowne przesłanie, to sam tekst sekcji operowej „Bohemian Rhapsody” może wspierać interpretacje o konflikcie wiary z własną naturą. Scaramouche oznacza klauna, a fandango taniec. Bismillah to pierwszy zwrot Koranu – znaczy „W imię Boga”. Gdzieś czytałem taką ciekawostkę, że w pierwsze irańskie wydanie singla zawierało ulotkę wyjaśniającą, że autor piosenki spowiada się z nieumyślnego zabójstwa i zwraca do Allaha o przebaczenie. Sacrum profanum, post i karnawał. Gallileo z kolei to koleś najbardziej znany z tego, że Kościół gnębił go za obalanie bzdur.

Czy odczytamy sobie ten fragment jako indukowany gorączką koszmar, czy faktyczną wizytę w piekle, wyczujemy, że bohater przeżywa tu kryzys i ścigany przez demony dotyka dna, od którego może się odbić. Odbicie następuje więc na początku czwartej minuty utworu wraz z triumfalnym wejściem gitarowym. Oto punkt zwrotny.

So you think you can stone me and spit in my eye?
So you think you can love me and leave me to die?
Oh, baby, can’t do this to me, baby,
Just gotta get out, just gotta get right outta here.

Bohater przezwycięża przeszkody. Ale to nie koniec wędrówki. Musi wrócić jeszcze do punktu wyjścia, bogatszy w zdobytą wiedzę.

Nothing really matters,
Anyone can see,
Nothing really matters,
Nothing really matters to me.

Any way the wind blows.

O czym jest więc dokładnie „Bohemian Rhapsody”? Doesn’t really matter. O wędrówce bohatera. Zwątpieniu, kryzysie i triumfalnym powrocie. Na emocjonalnym poziomie to już idealna alegoria opowieści o życiu Freddiego, której nie przebije żadna biografia.

Dodaj komentarz